Kiedyś będzie ci smutno
Blog: Jaskółka

Kiedyś będzie ci smutno (BJ19)

Kiedyś będzie ci smutno
Drogie moje Kochanie, Iwo,

Przesyłam Ci najkrótszą bajkę świata. Nie wiem, jaki dać jej tytuł. Może Ty coś wymyślisz i dopiszesz…

Drzewo kochało jaskółkę,
ta nie kochała drzewa,
więc liście posmutniały
i drzewo już nie śpiewa.

CK

Kiedyś będzie ci smutno
Kiedyś będzie ci smutno

Pojechałem sobie na wakacje. Tym razem nad morze. Jest już prawie po sezonie, ale pogoda całkiem przyjemna, słoneczna. Tylko jest jeden mankament, że spaceruję sam. A moglibyśmy we dwoje: ja Czarny Kruk i ona moja ukochana, przepiękna, smukła Jaskółka… Eh!, jakby to było fantastycznie! Ale jej tu nie ma. Może wyślę jej kartkę? Niech wie, że o niej myślę…

Tak. Nie mogę pozwolić, aby o mnie zapomniała. Ale ciekawe, dlaczego ona tak mi się wymyka? Czy naprawdę mnie nie chce? Mówią, że jestem przystojny… A poza tym ona ceni intelekt, wiedzę, wspaniałomyślność i takie tam… Kiedyś wspomniała coś o moralności… Chyba nie brakuje mi tego wszystkiego?

Nie wiem, czy nie wystraszyłem jej tą prognozą: „kiedyś będzie ci smutno”. No cóż, ona i teraz raczej nie jest „wesołkowata”. Ale jej smutki biorą się chyba z innego powodu. Za dużo wymaga od siebie i od innych, dąży do jakiegoś perfekcjonizmu. Myśli o całym świecie, a przecież nie mamy wpływu na losy świata, losy ludzi gdzieś daleko żyjących. Rzadko na swoje otoczenie.

Ale ja nie to miałem właściwie na myśli. Chodziło mi o to, że kiedyś się postarzeje i być może odczuje samotność, tak jak ja, teraz… Pisząc: „kiedyś będzie ci smutno”, nie chcę, żeby pomyślała, że tego jej życzę! Nie! Przecież kocham ją do bólu…

Aj! Nie wiem, czy to się jej spodoba. Ludzie zazwyczaj nie lubią, gdy się im przypomni nieuchronność przemijania.
C.K.

Kiedyś będzie ci smutno,
okno będzie deszczowe,
za oknem cicho, pusto,
i kwiaty nie będą majowe.

Twe lustra zmatowieją,
oczy nie będą zielone,
wiatr wspomnienia przywieje,
pomyślisz, że wszystko skończone.

Zegar stanie i wtedy
zbierzesz listy pożółkłe,
pomyślisz: czy to było i kiedy
ktoś całował mi ręce smukłe?

iKtoś mówił o jeziorach oczu,
ktoś mnie kochał do bólu,
mój urok go zauroczył,
a głos mój go rozczulił…

Tamta ścieżka jest pusta
i suche są moje usta.

***********************

A kiedy zaśniesz, miła,
któraś mi się na wieczność śniła,
przyjdę stamtąd, z daleka,
gdzie umarłych jest rzeka,
lecz żywy. By ta, co pozostała,
teraz bezpiecznie spała.
Tak… czuwam wciąż nad jej snem,
nocą – i dniem.

Wciąż jest mi różą pąsową
i dziewczyną majową.

Najdroższemu Kochaniu, Iwie. Czarny Kruk

O sercu zaklętym w kamień

Było to już tak dawno, że nikt nie wiedział kiedy, i czy naprawdę tak było. Opowiadali ludzie, że on nie był naiwny, ale chciał być naiwny. Nie był niemądry, ale chciał być niemądry. Nie widział miłości, lecz jej szukał, jak białej muszli w złotym piasku, kryjącej perłę przedziwnej piękności.

I odszedł go sen i spokój, gdy ją znalazł, kapryśną, mądrą i ulotną. Zatrzymał ją i już nie mógł zapomnieć jej oczu. Dotknął jej i już nie mógł zapomnieć jej ciała. Śmiała się i już nie mógł zapomnieć jej śmiechu. Pocałowała go i już nic nie mógł zapomnieć. Jej myśli były jak prawda i pokochał ją.

Była tak piękna, że już nie widział piękna świata, bo świat był w niej i z nimi.

Kiedyś będzie ci smutno

Zatem, byli szczęśliwi? Mogło tak być. Między morzem, które szumiało, na złotym piasku ciągnącym się dywanami aż po kres świata pod niebieskim niebem, między zielonymi ścianami lasów. Nie chciał wiedzieć, że serce kobiety śmieje się z tych, którzy ją kochają i biegnie za tymi, którzy jej kochać nie chcą. „Taki już jest porządek świata” – mówili ludzie bardzo starzy, ci, co widzieli i słyszeli wiele.

Kiedy odeszła, usiadł pod niebem, które ich widziało w uścisku, tam, gdzie w piasku był jeszcze ślad jej ciała, słabe ślady jej dłoni, zacierane przez wiatr.

Żył i nie żył. Bo taka jest, mówiono, siła i klęska miłowania. Czas mijał. Byłem tam. widziałem go i nie widziałem. Siedział nieruchomy, jak wspomnienie przeszłości. Czy czuł? Czy myślał? Ach, tylko on to wiedział, podobny już do omszałego głazu. Dotknąłem go lekko ręką. Zdawało mi się, że czuję słabe bicie jego serca, zaklętego w kamień.

Potem ktoś, gdzieś, kiedyś, śpiewał piosenkę o kamiennym człowieku i kamiennym sercu nad brzegiem morza. Czasami tam przychodzę. Czemu? Siadam, myślę o miłowaniu.

Któregoś dnia zapisałem tam tę historię, zupełnie nieprawdopodobną. I wtedy kamień westchnął. To było ostrzeżenie. Nie chciałem go posłuchać. I ja chciałem ginąć w szaleństwie, bez którego cóż warte jest życie człowiecze?

Wciąż tam wracam. Serce w omszałym głazie wciąż bije. I tylko ja je słyszę.

******************************************************************

Potem, kiedyś, usłyszałem w świecie śmiech dziewczyny. Beztroski. Czy pamiętała o sercu zaklętym w kamień?

Morze przybliżało się do mnie. Popłynąłem do głębi. Już nie chciałem wracać do świata. Byłem smutny jak śmierć zmęczona swoim żniwem.

Raz odwróciłem głowę. Zobaczyłem dziewczynę. Była jak zmęczona jaskółka. Usiadła przy kamieniu. Nie śmiała się. Zranił ją świat, wesołą jaskółkę. Szukała serca zamkniętego w kamieniu. Bo na tym świecie, dobrzy ludzie, jednemu sercu przeznaczone jest, tak naprawdę, tylko jedno serce.

Ślady naszych stópUderzeniami ramion wydobyłem swe ciało z głębi morza. Płynąłem do brzegu. O czym mówiła jaskółka? Chciałem to usłyszeć.

Zasnąłem na piasku.

O świcie, gdy otworzyłem oczy, już nie ujrzałem kamiennego głazu. Na złotym piasku dostrzegłem ślady stóp.

Ludzie powiedzieli mi potem, że widzieli tych dwoje. Bo, mówiono, oni nie mogli istnieć bez siebie. Czasem tak jest, że nawet czas nie pokona miłości, nawet śmierć.

Czy to wszystko zdarzyło się naprawdę?

Dla Iwy
Czarny Kruk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *