Tolerancja zamiast Prawa. W obronie państwa (2)
W obronie państwa (2)
Tolerancja zamiast prawa: odwrócenie priorytetów
Istnienie wspólnoty zakłada milcząco istnienie czegoś wspólnego dla wszystkich jej członków. Jeśli nawet uda się ustalić pewne wspólne cele, to pozostają one nienaruszalne jedynie na poziomie założeń, mimo że, zdawałoby się, ludzie pragną podobnych dóbr i cenią podobne wartości. W praktyce jednak ujawniają się poważne rozbieżności i cele się „rozjeżdżają”. W wielkiej mnogości charakterów, postaw, światopoglądów, potrzeb i priorytetów – trudno stworzyć jakiś uniwersalny porządek, ku zadowoleniu wszystkich. Wizja świata, wizja ładu politycznego i prawnego, pozostanie raczej czymś przyporządkowanym danej jednostce. Aczkolwiek, możliwa jest tymczasowa zbieżność interesów i celów oraz zbieżne deklaracje w sferze wartości.
Podejście liberalne
Trzeba zauważyć, że rozumowanie powyższe wspierane jest i lansowane przez liberalną koncepcję państwa i prawa. Najłagodniejsza z koncepcji liberalnych – zawarta w Johna Rawlsa Teorii sprawiedliwości – zakłada regulację stosunków między jednostkami (kultywującymi różnorodne koncepcje dobra) poprzez prawo, jednoczące społeczeństwo. A więc nie wspólne dobro, nie wspólne wartości, ale wspólne prawo. Lecz prawo i państwo demokratyczne mają gwarantować wolność osoby i być strażnikiem jej niezbywalnych indywidualnych interesów, gdyż to jednostka stanowi centrum, a nie wspólnota.
Mimo wielu liberalizmów, czy też jego odsłon, podstawowe idee i założenia są wspólne. Są to:
- wolność ponad wszystko,
- prymat jednostki nad społeczeństwem,
- postulat ograniczania państwa w sferze społecznej,
- ochrona własności (traktowanej niemal jak świętość).
Tezy te liberałowie uznają za wielce pożyteczne dla rozwoju jednostki i postępu ludzkości. Wydaje się, że nie jest to takie oczywiste. Wszystkie te idee funkcjonują na Zachodzie od dawna, a jedyne co przyniosły to niekwestionowany postęp w ekonomii, nauce i technice. Zresztą też umiarkowany (jeśli chodzi o Europę zachodnią). Jednak – jak pokazują Chiny – rozwój gospodarczy i naukowo-techniczny możliwy jest również w innych systemach ustrojowych, dalekich od założeń liberalnych.
Jeśli nastąpił rozwój w sferze materialnej, to w kulturze duchowej – w mojej ocenie – pojawił się swego rodzaju regres. Liberalizm miał wyzwolić człowieka z totalitarnych pęt uniwersalizmu religijnego i etycznego, a tymczasem zafundował etyczny chaos, atomizację społeczeństwa i zagubienie jednostki. Ustanowił też – jak się powiada – „nową religię”, którą jest wolność. Jakkolwiek, co do racjonalności instrumentalnej jednostek oraz grup społecznych trudno by było mieć poważne zastrzeżenia, to już racjonalny wybór celów zachodniego świata liberalnego poddać można w wątpliwość. Zatem nie samą istotę racjonalności, lecz przyjęty system wartości, który cele te implikuje.
Udoskonalanie prawa, a nie jego minimalizowanie
Dla urzeczywistnienia swych idei liberałowie potrzebują przyzwolenia społecznego oraz nade wszystko tolerancji. Jest to hasło nadużywane przez zwolenników tego nurtu, przywoływane nieustannie, jakoby panaceum na wszelkiego rodzaju nieprawidłowości w życiu publicznym. Któż nie zgodzi się, że wolność i tolerancja, to pozytywne wartości, które należy wcielać w życie i pielęgnować. Rzecz jednak nie w tym, ale w sposobie ich rozumienia i realizowania. Wolność ponad wszystko – ma znaczyć – że dozwolone jest wszystko, co nie jest zakazane prawem.
Tu rodzi się jednak wiele pytań.
- Czy prawo reguluje każdą sferę życia w sposób wyczerpujący?
- ICzy zawsze prawo jest stanowione sprawiedliwie, bez nacisku ze strony silnych grup interesu, lobby lub partii sprawującej władzę?
- Czy wprowadzane większością parlamentarną zabezpiecza interesy także mniejszości?
- Poza tym, czy swoboda wyrażania siebie nie prowadzi często do samowoli groźnej dla części społeczeństwa, dla państwa lub społeczności globalnej?
Wątpliwości, co do nieograniczonej wolności jednostek, jest – jak widać – sporo. Ważny też chyba płynie stąd wniosek, że jedyny hamulec, jaki chce stosować świat liberalny, to niedoskonałe prawo stanowione. W dodatku z tendencją do jego minimalizacji. Prawo wspólnotowe staje się coraz bardziej deprecjonowane, co do swej roli w państwie, jego zakresu i konieczności. Lansowany jest również postulat, że nie powinny odgrywać w życiu publicznym istotnej roli także normy moralne ujmowane uniwersalistycznie. Chodzi tu o etykę społeczeństwa ukształtowaną historycznie, a także o wartości wywiedzione z antropologii transcendentnej, uznającej istnienie Boga.
Moralność zredukowana zostaje do jednostkowych kodeksów, a jej zadaniem jest raczej poszerzać zakres swobód jednostki, niż narzucać jej jakiekolwiek ograniczenia. W tej sytuacji apel o uszczelnienie prawa oraz nadanie większej rangi jurysdykcji należy uznać za w pełni racjonalny i celowy.
Należy wszakże zaznaczyć, że postulat racjonalności prawodawstwa załamuje się w sytuacji faktycznego braku niezawisłości władzy sądowniczej. Szczególnie jaskrawo uwikłanie trzeciej władzy w politykę i grę interesów rysuje się w młodszych demokracjach, aczkolwiek i w krajach z ugruntowaną demokracją nie jest z tym najlepiej.
Najpiękniejsza nawet idea sprawiedliwości i najlepiej skonstruowane prawo zatracają swe racjonalne umocowanie, gdy autonomiczność wymiaru sprawiedliwości zostaje naruszona.
Tolerancja zamiast prawa
Uwaga 1 Paradoksem jest, że anarchizowanie sfery publicznej, czyli postulaty liberałów znoszenia agend państwowych, jest zbieżne z przewidywaniami systemów kolektywnych (komunistycznych), a więc w sposób oczywisty opozycyjnych wobec liberalizmu. |
Ideologia liberalna postuluje stopniowe pozbywanie się instytucji władzy, aparatu ucisku, jakim jest niewątpliwie państwo [Uwaga 1]. Jednocześnie zabiega o liberalizację prawa.
Uwaga 2Termin tolerancja, to jeden z takich, który może mieć rozmaite znaczenie. Nie ma jednej, lecz wiele definicji i rozumiany jest na różne sposoby. Mam świadomość trudności, wręcz aporii (czyli trudności niemożliwych wręcz do rozwiązania), które określić by miały jednoznacznie, czym tak naprawdę jest lub powinna być tolerancja. I czego konkretnie powinna dotyczyć. To znaczy do jakich obszarów życia się odnosić. Czy tolerancja powinna odnosić się wyłącznie do sfery prywatnej czy też może i publicznej? Jeszcze kilkadziesiąt lat temu był to termin o wiele węższy i odnosił się właśnie do sfery prywatnej człowieka. Czyli zagadnień, które nie są regulowane prawem. Ale obecnie piewcy nowego stylu życia poszerzyli jego wcześniejszy zakres znaczeniowy i na tym, z pewnością, nie poprzestaną. Jako argument wysuwane są znaczące zmiany w obrębie kulturowym ludności zamieszkującej dany kraj, spowodowane napływem osób z innego kręgu kulturowego. Zatem pojawiły się inne wartości i inne ich priorytety. Także inne tradycje, różniące się (od zastanego) reguły życia publicznego i prywatnego, w tym – rodzinnego itp. To zbyt rozległy temat, który wymagałby głębszego zastanowienia i poza tym, nie o tym chcę tutaj pisać. Terminu tolerancja używam w wąskim zakresie, obejmującym sprawy prywatne, a nie publiczne, zewnętrzne, które mogą (i powinny) być regulowane prawem. |
Chodzi o uelastycznianie lub pozbywanie się niektórych zapisów prawa i jednoczesne upowszechnianie tolerancji, która ma odgrywać kluczową rolę. Dlatego też liberałowie przy każdej okazji głoszą (w publicystyce, w mediach, w parlamencie) potrzebę jak najdalej posuniętej tolerancji, gdyż ma ona zwyczajnie wypierać i zastępować prawo.
Tolerancja [Uwaga 2] ujmowana powierzchownie jawić się może jako wyłącznie pozytywne i pożądane zjawisko, niosące nowoczesność i wysoką kulturę osobistą w postawie i zachowaniu. To jakoby wyrozumiałość i akceptacja drugiego człowieka, który przecież w każdym wypadku jest odmienny od nas samych.
Jeśli jednak zastanowić się, dlaczego tolerancja a nie prawo równe dla wszystkich – nasuwają się poważne obawy, co do jej roli. Jeśli chodzi o prawo, to automatycznie się narzuca, że wszyscy powinni być równo traktowani. Ale, gdy chodzi o tolerancję, to już takich wymagań się nie stawia.
Sankcjonowanie nierówności a tolerancja
Jasne jest, że dobrze skonstruowane oraz skutecznie stosowane prawo, powinno wykluczać wszelkie patologie społeczne. Powinno stać na straży wszystkich poszkodowanych osób oraz każdej grupy społecznej i każdej mniejszości. Prawo jest skuteczniejsze, niż najszerzej nawet pojmowana tolerancja. Tolerancja bowiem, pozostaje zawsze w sferze dobrowolności, i zawsze trzeba się o nią upominać. Jest zatem nietrwała i chimeryczna. To wszystko, co ma być „wymuszane” za pomocą tolerancji, powinno być dobrze strzeżone prawem. Oczywiście pożądane jest również wychowywanie młodego pokolenia w duchu poszanowania osoby ludzkiej, każdej religii, rasy, płci, szacunku dla odmiennej kultury itd.
Wielce znamienne jest to, że ideologie liberalne nie propagują idei równości wszystkich ludzi, wynikającej z samej natury człowieczeństwa. A skoro ludzie nie „muszą” być równi wobec siebie i – co za tym idzie – wobec prawa, to dla tej „nierówności” potrzebna jest właśnie tolerancja. |
Jeśli walczy się o szeroką tolerancję, zamiast odpowiedniej kodyfikacji normującej współżycie między równymi obywatelami, narodami, to mogą się nasuwać obawy, że tolerancja służyć ma:
- utwierdzaniu nierówności społecznej,
- stawianiu się ponad prawem,
- zabezpieczaniu przywilejów dla poszczególnych osób czy grup (często w nieuczciwy sposób nabytych),
- czy chociażby usprawiedliwianiu czynów niegodnych osoby ludzkiej, które to nie powinny podlegać prawu, ale pożądane jest by były społecznie akceptowane.
Powyższe konstatacje nie są skierowane przeciwko tolerancji jako takiej. Wyrażają jedynie sprzeciw wobec tendencji zastępowania prawa coraz szerzej pojmowaną tolerancją.
Trzeba dodać, że tolerancja może być (i już widać tego przejawy) nadużywana i wymuszana przez osoby i grupy silniejsze oraz instrumentalizowana społecznie i politycznie.
Poszanowanie indywidualności każdego człowieka, wyrażającej się w odrębności jego osobowości, winno wynikać z postulatu równości wszystkich ludzi względem siebie. |