Dylematy demokracji
Filozofia,  Filozofia społeczna i polityczna

Dylematy demokracji i oczywiste przeszkody

Dylematy demokracji i oczywiste przeszkody. Materiał przedstawiony poniżej, to teoria. W praktyce było zazwyczaj gorzej, znacznie gorzej. Było, gdyż teraz – jak się zdaje – jest jeszcze gorzej lub całkiem inaczej. Praktyka w niewielkim stopniu przystaje do teorii. Łamane są niemal wszystkie zasady demokratycznego państwa, niezależnie czy ufundowanego głównie na założeniach demokracji Locke’a, czy demokracji Rousseau. Nie trzeba daleko szukać. Wystarczy przyjrzeć się, jak w praktyce działa Unia Europejska.

Dlatego dylematy demokracji poniżej przedstawione, może już nie odzwierciedlają adekwatnie obecnego status quo państw, nazywających się “demokratycznymi”.  Demokracja to fasada, to pustosłowie, to wreszcie przyjęcie tego modelu ustrojowego, aby można było robić, co się chce, mówić co się chce i to wszystko bez odpowiedzialności. Jak łatwo zauważyć, odpowiedzialność jest rozmyta, a kto głośniej krzyczy, choćby kłamał i nie miał w ogóle racji – ten wygrywa. Prawdopodobnie z tych powodów ten model ustroju ma tak wielu krytyków. Niestety, zbyt wielu uspokoiła maksyma Winstona Churchila, że demokracja wprawdzie ma liczne mankamenty, ale lepszego ustroju ludzkość nie wymyśliła.

Trzeba też dodać, że trudno by było o jedną wspólną definicję demokracji, biorąc pod uwagę państwa na podstawach demokratycznych ufundowane. Rozbieżności – z założenia – są zamierzone, dostosowane do specyfiki danego państwa, jego tradycji i kultury politycznej.

Wiem, czytelnik teraz pomyśli, że to nieuzasadniona krytyka lub zbyt ostra, ale wydaje mi się, że sami twórcy teorii demokratycznego państwa (nowożytni, do starożytnych demokracji nie sięgam) byliby zdumieni, gdyby zobaczyli, co stało się z ich założeniami. Chociaż trzeba przyznać, że trudności (dylematy) w ustroju demokratycznym są raczej nie do rozwiązania. To szerszy problem: czy możliwe jest w ogóle państwo sprawiedliwe? To również pytanie o to, czy jest możliwa sprawiedliwość w ogóle?

Demokracja i oczywiste przeszkody

Demokracja jest systemem społecznym trudnym do zbudowania, a jeszcze trudniejszym do utrzymania i utrwalenia. Na pierwszy rzut oka może to dziwić. Demokracja, to system społeczny, który na mocy definicji opiera się na większości oraz reprezentuje interesy i wolę większości. Mając za sobą przewagę liczebną, powinien być zarówno łatwy do zbudowania jak mocny w swych posadach i niezwykle trwały. Muszą zatem istnieć jakieś ważne czynniki wewnętrzne i (lub) zewnętrzne, które są w stanie budowie systemu demokratycznego przeciwdziałać oraz system demokratyczny rozsadzać.

Co do czynników zewnętrznych, to są one dość oczywiste. W mocno zróżnicowanym społeczeństwie współczesnym istnieją potężne (aczkolwiek liczebnie zazwyczaj niewielkie) grupy interesów, sprawujących władzę czy to polityczną, czy ekonomiczną, wojskową, technologiczną czy jeszcze jakąś inną, które same chciałyby kierować społeczeństwem i zarazem działać w swym interesie grupowym. Demokracja oczywiście stoi tu na przeszkodzie, dlatego dąży się do jej zniesienia w sposób jawny lub zakamuflowany.

Poniżej zarysowane zostaną czynniki wewnętrzne rozsadzające demokrację, to znaczy takie, których istnienie zaświadcza o słabości demokracji. O tym, że jest ona czymś na kształt kruchego naczynia, łatwego do rozbicia zarówno pod wpływem niesprzyjających okoliczności wewnętrznych jak i zewnętrznych. Czynniki te wyznaczają podstawowe dylematy demokracji. Wymienione zostaną te, które wydają się być najważniejsze.

1. Dylemat wolności i równości

Dylematy demokracji

Głównym dylematem demokracji jest, jak się zdaje, antynomia wolności i równości.

Według J. Locke’a oraz J. J. Rousseau, myślicieli uznawanych za klasyków demokracji, dwoma filarami ustroju demokratycznego są wolność społeczna oraz równość społeczna [Uwaga].
Uwaga

Obydwu tych wielkich filozofów uznaje się za klasyków demokracji, jednak należy też dostrzegać pewną istotną różnicę między nimi. Chodzi właśnie o zapatrywania na wagę podstawowych wartości, tj. wolności i równości.

Locke wprawdzie domagał się pełnego przedstawicielstwa we władzach, lecz główny nacisk kładł na potrzebę wolności oraz ochrony własności prywatnej. Mówił, że ludzie, tworząc państwo, zawierają między sobą umowę o nienaruszalności prawa do życia, wolności oraz własności. Nie akcentował natomiast, potrzeby równości. Jego projekt władzy politycznej to postulat liberalnego państwa konstytucyjnego.

Z kolei Rousseau owładnięty był ideą egalitaryzmu. Właśnie ta idea zainicjowała cykl jego prac poświęconych filozofii politycznej. Drugą ideą demokratycznego (sprawiedliwego) państwa, była w jego ujęciu wolność (ale wolność równa) wszystkich obywateli. Rousseau zmagał się z pogodzeniem ich obydwu. Jednakże można zaryzykować twierdzenie, że tę drugą wielką wartość sprawiedliwej władzy wywodził z tej pierwszej. Czyli wolność wywodził z równości wszystkich obywateli. Jednocześnie ograniczał wolność, tzn. nakładał na nią jakieś ramy porządku prawnego i moralnego.

Pomimo że różnice między tymi dwiema koncepcjami u podstaw ich tworzenia nie były tak duże, jak to się obserwuje obecnie, to jednak wyraźnie widać wytyczenie kierunków dwóch dróg demokratycznego porządku. Można zdecydowanie przyjąć, że model angielski (Locke) dał asumpt do rozwoju demokracji liberalnej, kładąc nacisk na wolność i tym samym indywidualizm. Model francuski (Rousseau) natomiast, przyjął się na krótko (w czasie i pierwszych latach po rewolucji), lecz zainspirował niektórych działaczy społecznych czy filozofów (Marks, Engels). Jednak idee egalitaryzmu, nie przyjęły się w społeczeństwach zachodnich, gdyż tam już dość mocno ugruntował swą pozycję liberalizm.

Pogląd solidaryzmu wywędrował więc na Wschód, gdzie w swej zwyrodniałej postaci (kolektywizmu i totalitaryzmu) istnieje do dziś.

Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że wolność i równość są względem siebie antynomiczne. To znaczy, że tylko w pewnym stopniu można je urzeczywistniać jednocześnie w tym samym społeczeństwie. O ich niewspółrealizowalności świadczy dobitnie okoliczność, że żadne rozwinięte społeczeństwo ludzkie nie odznacza się pełną wolnością i zarazem daleko posuniętą równością.

I tak, podczas gdy komunistyczny Wschód postawił na równość, to kapitalistyczny Zachód postawił na wolność. Próba wprowadzenia równości, mimo użycia siły i przemocy oraz zastosowania nader drastycznych środków, i tak się nie powiodła. Ponadto, doprowadziła do zaprzepaszczenia wolności. Dlatego komunizm musiał upaść. Natomiast zachodnie państwa demokratyczne ugruntowały wolność, wprowadzając wiele swobód obywatelskich.

Na szczęście, antynomia wolności i równości nie jest całkowita. Dlatego społeczeństwa demokratyczne są zdolne do likwidacji pewnych istotnych nierówności społecznych. Przede wszystkim, wprowadzono równość wszystkich względem prawa (równość jurysdykcyjną), zwaną niekiedy równością formalną. Dalej, stwarza się warunki równego startu dla młodego pokolenia, to znaczy równego dostępu do wiedzy, do władzy oraz do bogactwa.

Tym niemniej, zasadnicze nierówności w sferze ekonomicznej, politycznej a nawet edukacyjnej nadal pozostają. Wprawdzie, nie są one w Europie Zachodniej oraz Ameryce Północnej tak znaczne, jak np. w Ameryce Południowej czy w Afryce. [Uwaga, poniżej]

Można zatem uznać, że mimo omawianej antynomii wolności i równości demokracja sprzyja znoszeniu różnego rodzaju barier między ludźmi. W szczególności barier utrwalających hierarchię społeczną.

 

Rozpiętość nierówności majątkowej

(Według danych Banku Światowego, badania przeprowadzone w latach 2010–2012). Rozpiętości nierówności majątkowej obliczone wg współczynnika Giniego:

  • Słowenia – 24,9; Czechy – 26,4
  • Białoruś – 26,5; Norwegia – 26,8
  • Niemcy – 30,6; Polska – 32,8
  • Włochy – 35,5; W. Brytania – 38,0
  • USA – 41,1, Brazylia – 52,7;
  • Kolumbia – 53,5, Zambia – 57,5;
  • RPA – 65,0

Z badań tych wynika, że Słowenia jest najbardziej egalitarnym krajem, a najmniej egalitarnym – RPA.
Źródło1https://forsal.pl/artykuly/883978,poziom-nierownosci-uzalezniony-jest-od-etapu-rozwoju-cywilizacji.html /autor: Jan Cipur, 24 lipca 2015/

Z nowszych badań wynika, że w Polsce nierówność majątkowa się pogłębia.

Jeśli chodzi o zasobność gospodarstw domowych, to 10% najbogatszych posiada 41% całkowitego majątku netto, a 20% najbiedniejszych gospodarstw posiada tylko 1% majątku. Niektóre źródła podają, że 8 najbogatszych ludzi na świecie posiada połowę całego światowego majątku. Drugą połowę majątku ma pozostała liczba ludności świata (badanie w 2018).

NBP w 2018 r. podał w raporcie, że:

“[N]ierówności majątkowe dla Polski, mierzone współczynnikiem Giniego, wynoszą 56,8% wobec 68,5% przeciętnie w strefie euro 27. Polska należy do krajów o wyraźnie mniejszych rozpiętościach majątkowych, podobnie jak Hiszpania (59,9%), Belgia (58,9%), czy też Słowacja (49,2%). Największe nierówności majątkowe, mierzone współczynnikiem Giniego, występują na Łotwie (78,5%), w Niemczech (76,2%), Irlandii (75,2%) oraz w Austrii (73,1%)”.
Źródło:2https://www.money.pl/gielda/wiadomosci
/artykul/nbp-majatek-gosp-domowego-to-srednio-263-6,218,0,2395866.html

 

Jednakże utrzymywanie się w społeczeństwach demokratycznych znacznego rozwarstwienia ludności oraz zróżnicowania pod względem dysponowania wiedzą, władzą, prestiżem i pieniądzem rodzi niezadowolenie szerszych lub węższych sfer społeczeństwa i stanowi istotny czynnik destabilizujący demokrację.

Warto odnotować, że teoretycy i zwolennicy liberalizmu często za główny filar demokracji uznają wolność. Natomiast równości społecznej, przypisują drugoplanową rolę, ujmując ją jedynie jako środek rozszerzający lub utrwalający wolność.

Na przykład dla Hansa Kelsena, twórcy normatywizmu prawniczego, równość wobec prawa, realizowana przez społeczeństwa demokratyczne stanowi instrument pogłębiania wolności społecznej i w tym sensie służy utrwalaniu demokracji. Tego rodzaju podrzędne traktowanie równości społecznej w pojmowaniu demokracji jest, jak się wydaje, wyrazem pewnego oportunizmu życiowego. Polega on na „naginaniu teorii do wymogów praktyki”, ponieważ demokracja w swym faktycznym ucieleśnieniu odbiega od modelu demokracji, opracowanego przez klasyków głównie w sferze równości. Z tego powodu silny akcent kładzie się na wolność społeczną, co oczywiście zniekształca klasyczny model demokracji.

Tak czy inaczej, państwo demokratyczne stoi zawsze przed dylematem:
  • czy wprowadzać istotne korekty do podziału dochodu narodowego wynikającego z praw wolnego rynku, stając się tym samym państwem opiekuńczym, ograniczającym owe prawa,
  • czy też stać na gruncie nienaruszalności liberalnych zasad funkcjonowania społeczeństwa.

2. Dylemat wolności i sprawiedliwości

Dylematy demokracjiNiekiedy za trzeci filar demokracji uznaje się sprawiedliwość społeczną. Wkraczając na teren sprawiedliwości wikłamy się w gąszcz zagadnień, które ogromnie angażują ludzi uczuciowo i dlatego szansa na porozumienie społeczne jest tu, praktycznie rzecz biorąc, bliska zeru. Odczucie niesprawiedliwości rodzi natychmiast poczucie krzywdy, dlatego zagrożenie dla demokracji stąd płynące jest równie częste, co duże.

Gdy mowa o sprawiedliwości społecznej, najczęściej myśli się o dochodach i dobrach materialnych. Szybkie bogacenie się jest możliwe niemal w każdym ustroju i niemal w każdym społeczeństwie. Według dość powszechnego odczucia ludzi, ustrój sprawiedliwy powinien stwarzać prawne i inne ograniczenia, uniemożliwiające szybkie bogacenie się. Jest ono bowiem odbierane jako dokonujące się kosztem innych ludzi oraz kosztem społeczeństwa. Jest rzeczą powszechnie znaną, że także ustrój demokratyczny umożliwia szybkie bogacenie się i to umożliwia również na drodze legalnej. Znaczy to, że demokracja odpowiednich barier dla szybkiego bogacenia się też nie stwarza, co w niemal powszechnym odczuciu, odbierane jest jako wada tego ustroju.

Zarówno z tego powodu, jak też wielu innych związanych z naruszaniem poczucia sprawiedliwości, niebezpieczeństwa dla ustroju demokratycznego są znaczne. Tym bardziej, że poczucie niesprawiedliwości i krzywdy stanowi główną pożywkę demagogii społecznej. A ta w społeczeństwach demokratycznych może rozkwitać równie okazale jak w ustrojach totalitarnych.

Jak zatem widać, realizacja postulatów sprawiedliwości społecznej, podobnie jak wprowadzanie różnych elementów równości, wymaga ograniczania zakresu praw wolnego rynku. Rodzi to analogiczny do poprzedniego dylematu  – dylemat wolności i sprawiedliwości.

3. Dylemat demokracji przedstawicielskiej

Dylematy demokracji
Według tego, co wiadomo dzisiaj, ustrój demokratyczny zrodził się w starożytnej Grecji w postaci demokracji bezpośredniej. Ogromny wzrost liczby ludności od tego czasu oraz rozrost terytorialny państw sprawił, że demokracja bezpośrednia musiała ustąpić miejsca demokracji przedstawicielskiej. Zrodziło to wiele negatywnych konsekwencji.

  • Po pierwsze, sprzyja to rozmywaniu się odpowiedzialności władzy przed obywatelami.
  • iPo drugie, utrudnia kontrolę, którą powinni sprawować wyborcy wobec poczynań publicznych osób przez nich wybieranych.
  • Po trzecie, wiedzie do alienacji władzy i państwa względem społeczeństwa, polegającej na tym, że państwo przestaje służyć ogółowi obywateli. Przestaje służyć celom, dla których zostało powołane i realizuje własne cele biurokratyczne oraz interesy grup powiązanych z biurokracją państwową.

Oczywiście, obywatele współczesnych państw demokratycznych pozbyli się naiwnego przekonania, że rządzących można pozostawić bez społecznej kontroli. Nieodzowność kontroli wynika ze słabej odporności ludzi wobec rozmaitych pokus tego świata. Również dlatego, że wszelka władza psuje ludzi, a władza absolutna psuje w sposób absolutny. W dobrze urządzonych państwach demokratycznych funkcjonują rozmaite mechanizmy kontrolne. Nikt, niezależnie od pełnionej funkcji, nie pozostaje poza społeczną kontrolą.

W tym przecież głównie celu nastąpił podział władzy na trójwładzę, tzn. władzę ustawodawczą, wykonawczą oraz sądowniczą. Władze te, z jednej strony, charakteryzują się znaczą wzajemną niezależnością, jednakże z drugiej strony, pełnią względem siebie rozmaite funkcje kontrolne.

Temu celowi służą także specjalnie tworzone organy kontrolne, takie jak np. Naczelna Izba Kontroli (NIK), Trybunał Konstytucyjny czy Trybunał Stanu w Polsce. W podobnym celu są powoływane przez izby reprezentantów w różnych krajach (np. w Polsce przez Sejm, w USA przez Kongres itd.) rozmaite komisje badające praworządność różnych przedsięwzięć (np. procesów prywatyzacji). Taką ważną funkcję kontrolną wobec wszelkich urzędów publicznych i funkcjonujących w nich ludzi pełni (lub wydaje się, że pełni) też prasa oraz inne środki masowego przekazu, nazywane nie bez kozery „czwartą władzą”.

A jednak, w ustroju demokratycznym dzieje się wiele rzeczy karygodnych, z korupcją na czele. Dlatego wielu pokłada dziś nadzieję w nowych środkach technicznych służących masowej komunikacji i przekazywaniu informacji. Należą do nich poczta elektroniczna, telefon komórkowy czy Internet. Nie jest wykluczone, że umożliwią one powrót do demokracji bezpośredniej, czyli czegoś, co można by dziś nazwać teledemokracją. Wówczas każdy obywatel mógłby brać bezpośrednio udział w podejmowaniu decyzji w doniosłych sprawach wagi państwowej. Zniknąłby wówczas towarzyszący stale demokracji przedstawicielskiej problem „zdrady interesów” wyborców przez ich reprezentantów. Ci ostatni, często przypominają sobie, kto ich wybrał i w jakim celu dopiero w kolejnej kampanii wyborczej.

Koncepcja teledemokracji mającej zastąpić demokrację pośrednią, też zresztą budzi obawy. Chociażby związane z faktem, że dostęp do środków technicznych umożliwiających jej realizację nie jest jednakowy dla wszystkich obywateli. Stwarza to większe szanse z jej korzystania przez ludzi bogatszych czy lepiej wykształconych.

4. Dylemat większości i mniejszości

Jeden z argumentów przeciwko demokracji dotyczy właśnie “ludu”. Często formułowane są zarzuty wobec tej większości, że jest słabo uświadomiona politycznie lub wręcz “głupia”. Zatem demokracja, to rządy “głupich”. Taka ocena jest – w moim przekonaniu – bardzo myląca. Osoby mniej uświadomione politycznie nie głosują identycznie, tzn. na tych samych polityków czy na tę samą partię. Ich głosy dzielą się na szereg partii, np. w Polsce.

Innym czynnikiem rozsadzającym demokrację od wewnątrz jest niewłaściwy stosunek większości do mniejszości. Demokracja jako „władza ludu” z natury rzeczy ma wyrażać wolę „ludu”, czyli wolę większości[Uwaga, obok]. Sprawowanie władzy w imię większości oraz w interesach większości, stanowiąc definicyjną niejako cechę demokracji, nie przesądza jeszcze o jej głębszej treści i rzeczywistym funkcjonowaniu. Dlatego mówi się niekiedy, że „papierkiem lakmusowym” porządku demokratycznego jest stosunek większości do mniejszości. Większość sprawująca władzę w demokracji, skłonna jest wprawdzie uznać, że mniejszość powinna mieć takie same prawa jak większość.  Przy czym mniejszości nie należą się – z tego tytułu, że jest mniejszością – żadne uprawnienia czy przywileje.

Jednakże praktyka życia społecznego pokazuje, że takie podejście do mniejszości nie zawsze jest słuszne. Jeśli na przykład mniejszość etniczna (powiedzmy Litwini w Polsce), chce wychowywać swe dzieci we własnej narodowej tradycji, do czego ma pełne prawo, to musi mieć dodatkowe środki na szkoły nauczające w języku ojczystym.

Jeśli z kolei jakaś mniejszość etniczna jest na tyle duża, że powinna mieć własne przedstawicielstwo w kongresie narodowym, jest jednak jednocześnie na tyle mała, że nie może tego zrealizować przy istniejącej w danym państwie ordynacji wyborczej, to powinna mieć zagwarantowane kilka miejsc w parlamencie narodowym. (W takiej sytuacji znajduje się mniejszość niemiecka w Polsce, która obsadza na mocy specjalnej ustawy trzy miejsca w Sejmie).

W demokratycznym społeczeństwie mamy zatem dość paradoksalną sytuację. Decydujący głos należy wprawdzie zawsze do większości, jednakże uprzywilejowana ekonomicznie czy politycznie okazuje się przeważnie nie większość lecz mniejszość.

5. Dylemat społeczeństwa obywatelskiego

Konieczność uwzględniania w demokracji interesów nie tylko większości lecz także rozmaitych mniejszości, czyli interesów całego społeczeństwa, wymaga istnienia tzw. społeczeństwa obywatelskiego. Nie jest istotny jego skład z punktu warstw społecznych. W rozmaitych społeczeństwach i na różnych etapach ich rozwoju skład ten może podlegać dużym zmianom. Ważne są funkcje, które społeczeństwo obywatelskie ma w ustroju demokratycznym do spełnienia. Ma ono być reprezentantem właśnie interesów ogólnospołecznych. Działając w interesie całego społeczeństwa jest ono wyrazicielem niezależnej opinii publicznej. Niezależnej od państwa oraz od oligarchii ekonomicznej i innych grup nacisku, reprezentujących interesy rozmaitych wpływowych elit.

Przyjmuje się, że warunkiem koniecznym istnienia trwałego społeczeństwa obywatelskiego jest własność prywatna. Umożliwia ona dość daleko idącą niezależność grup i warstw społecznych, tworzących w danym czasie społeczeństwo obywatelskie, od państwa oraz oligarchii ekonomicznej. Bez takiej niezależności ekonomicznej istnienie niezależnej opinii publicznej, działającej w interesie całego społeczeństwa byłoby po prostu niemożliwe. Nieobecność niezależnej opinii publicznej w byłych krajach tzw. realnego socjalizmu, bezpośrednio po transformacji ustrojowej, stanowi potwierdzenie tej tezy.

Zarówno samo istnienie niezależnej opinii publicznej jak też skuteczność jej oddziaływania stawiają pewne wymagania wobec społeczeństwa obywatelskiego.

  • Po pierwsze, musi się ono składać – przynajmniej po części – z warstw czy klas wykształconych, zdolnych taką niezależną opinię kształtować. Warstwę tego rodzaju tworzą zazwyczaj wolne zawody, a zwłaszcza tzw. inteligencja twórcza.
  • Po drugie, grupy wchodzące w skład społeczeństwa obywatelskiego muszą być dostatecznie majętne, by na przykład móc opłacać niezależnych ekspertów.
  • Jednocześnie powinny być dostatecznie wpływowe, by tworzyć silny lobbing, działający w interesie całego społeczeństwa.
Należy uznać, że społeczeństwo obywatelskie jest czynnikiem zapewniającym równowagę społeczną. Także równowagę między zabezpieczeniem interesów i potrzeb większości z jednej strony oraz różnych mniejszości ze strony drugiej.

6. Dylemat tolerancji

Społeczeństwo demokratyczne, to – według określenia Karla Poppera„społeczeństwo otwarte”. Chodzi tu także o otwartość na ścieranie się poglądów, co zakłada istnienie tolerancji oraz pluralizm zapatrywań w kwestiach zarówno faktów jak i wartości. W społeczeństwie takim tolerancja względem owej różnorodności zapatrywań musi być dostatecznie pojemna, by obejmować także poglądy rozmaitych mniejszości. Nie znaczy to, że tolerancja ma dotyczyć wszelkich poglądów. Powiedzenie: „nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji” znaczy, że pewne ograniczenia muszą być nakładane na poglądy i działania wiodące do ograniczenia wolności. W przeciwnym wypadku demokracja mogłaby się okazać bezbronna w obliczu totalitaryzmu.

Rozwiązanie dylematu tolerancji prawdopodobnie nie istnieje. Podobnie, jak rozwiązanie poprzednich dylematów. Jednakże należy czynić próby rozważnej i przemyślanej kompozycji swobód i ograniczeń w zakresie poglądów oraz działań. Najczęściej aprobowane są te, które utrwalają lub usprawniają istniejący system demokratyczny, a ograniczane lub zakazywane poglądy oraz działania wiodące do jego osłabienia i demontażu.

*****************************************************

Problem tolerancji oraz inne prezentowane tu dylematy demokracji prawdopodobnie będę rozważać jeszcze w oddzielnych wpisach.

Iva Kalina

Zob. też: Dylemat indywidualizmu i kolektywizmu
oraz Wyzwania dla Polski w dobie przemian

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *