Tożsamość w świetle transplantacji mózgu i duszy
Filozofia,  Medycyna

Tożsamość w świetle transplantacji mózgu i duszy (Tr4)

Tożsamość w świetle transplantacji mózgu i duszy

Nie tak dawno jeszcze (może ponad 70 lat temu) transplantacje narządów były nie do pomyślenia. Wiele kontrowersji wzbudziło pierwsze przeszczepienie serca (1967), a obecnie trudno sobie wyobrazić i zaakceptować przeszczepienie głowy, choć nie wiadomo, czy to kiedyś nie nastąpi. I jak by wyglądała tożsamość osobowa w świetle transplantacji mózgu i duszy.

Robert J. White – pierwsze próby przeszczepiania głowy

Doktor White miał obsesję na punkcie przeszczepiania głów. Przez około 40 lat pracował nad udoskonalaniem technik i po wieloletnich przygotowaniach przeprowadził w 1970 r. przeszczep głowy małpy. Odbyło się to w klinice neurochirurgicznej, w której był szefem, przy ogromnych nakładach finansowych i osobowych. Neurochirurg dysponował dwiema małpami, jednej odciął głowę i przyszył drugiej. Ta pierwsza umierała powoli, bo przez jakiś czas zasilała krwią odciętą głowę, a ta druga po przebudzeniu okazała się sparaliżowana. Sztucznie podtrzymywana przy życiu, przeżyła (podobno) kilka dni. Doskonalił się, przeszczepiając głowy myszom, psom i małpom, docelowo zamierzając przeszczepiać głowy ludziom. Trudno jest mi to oceniać w perspektywie etycznej lub religijnej. Eksperyment po prostu makabryczny. Lekarz był nazywany Doktorem Rzeźnikiem.

Robert J. White, neurochirurg z Cleveland, począwszy od lat siedemdziesiątych XX wieku, przeszczepiał głowy małpom – i jak twierdził – traktuje to jako wstęp do przeszczepu głowy ludzkiej wraz z mózgiem. Mówił, że zabieg taki jest jego marzeniem i podobno miałby być nawet łatwiejszy, z uwagi choćby na większe rozmiary tkanek i naczyń u człowieka niż u rezusa.

R. J. White podawał, że udało mu się wielokrotnie przeszczepić z powodzeniem głowę rezusa oraz głowy psów. Podobno przeżyły nawet kilka dni i miały świadomość. Zdaniem neurochirurga, mimo trudności w połączeniu mózgu z rdzeniem kręgowym, można by spróbować przeszczepiać głowy (lub mózgi) ludzi sparaliżowanych (np. St. Hawkinga lub jakiegoś organizmu zaatakowanego przez raka poza mózgiem), gdyż ich sytuacja by się nie zmieniała. Doktor White zmarł w 2010 r.

Przeszkodą jest jednak problem połączenia mózgu z rdzeniem kręgowym.

Tożsamość w świetle transplantacji mózgu i duszyAle nie jest to jedyny problem. Groźba odrzucenia przeszczepu byłaby zapewne znacznie większa, biorąc pod uwagę delikatne narządy zmysłów oraz skórę, nie zaś mózg, który ma podobno immunologiczne przywileje.

A swoją drogą ciekawe, co byłoby odrzucone: ciało czy głowa? Kim też byłby ten nowy człowiek: tym, czym jest głowa, czy tym, czym jest ciało? Na tym wstępnym teoretycznym etapie transplantacji głowy podnosi się już jednak potrzebę zachowania płci oraz tożsamości rasowej. I zdecydowanie się twierdzi, że nowy człowiek byłby „głową”, a nie „ciałem”, jako że jest ona siedliskiem świadomości i poczucia tożsamości. Zatem nowy organizm otrzymałby tożsamość głowy, która otrzymała nowy korpus. Do urzeczywistnienia tych dość szokujących pomysłów zapewne jeszcze daleko, jeśli w ogóle będzie to możliwe. Jednak już jest wiele pytań i sporów wokół tych fantazji; pytań natury medycznej i etycznej, dalej – problem dawców ciał i innych.

Kolejny eksperymentator – Sergio Canavero

Jest to włoski chirurg, który już kilka lat temu ogłosił swój sukces przeszczepu głowy. Ale jak dotąd były to przeszczepy na szczurach i małpach i w dodatku nieudane. Jednak Włoch doskonali technikę, aby dokonać przeszczepu głowy ludzkiej.

Frincis Crick w poszukiwaniu duszy

To angielski genetyk i biolog molekularny, który odkrył strukturę DNA. Dokonał tego z trzema innymi uczonymi: Jamesem D. Watsonem, Mauricem Wilkinsem i Rosalindą Franklin. Po śmierci R. Franklin otrzymali w trójkę Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny w 1962 r.

Frincis Crick w znanej pracy Zdumiewająca hipoteza1Zob. F. Crick, Zdumiewająca hipoteza, czyli nauka w poszukiwaniu duszy, Prószyński i S-ka, Warszawa 1997, rozdz. XVIII, s. 337-347 stawia rzeczywiście zdumiewającą hipotezę.

Jego zdaniem możliwe jest empiryczne zlokalizowanie i wyodrębnienie świadomości (czyli duszy), jako materialnego tworu, niesubstancjalnego wprawdzie, ale produktu przemiany neuronów.

Jeśli dusza (umysł) jest niematerialna, to – tym samym – niemożliwa do uchwycenia fizycznie.

Jeśli jednak jest materialnym produktem współdziałania neuronów (wytworem mózgu), jak hipotetyzuje Crick, to z czasem (po wielu badaniach) mogłaby być (przynajmniej) teoretycznie „wyjęta” z mózgu.

To jest, wyodrębniona w postaci jego wytworu, który jednakże nie jest czymś na kształt cieczy czy enzymu.

Crick nie chce szokować ludzi wierzących, zaprzeczając istnieniu duszy (i prawdopodobnie istnieniu Boga). Chce on wykazać, że dusza istnieje, tyle tylko, iż w odróżnieniu od ciała ludzkiego nie jest rodzajem materii, choćby wysoko zorganizowanej, lecz pewnym aspektem jej funkcjonowania. Dusza tak pojmowana jest świadomością, która wiąże się z pewną aktywnością komórek nerwowych. Jednakże tak ujmując duszę, szokuje jeszcze bardziej. Dusza bowiem podlegałaby tym samym prawom, co materia.

Zatem w tym kontekście, jej zdefiniowanie naukowe byłoby możliwe, a władza nad nią byłaby w rękach człowieka, a nie Boga.

Crick, używając określenia „zdumiewająca hipoteza”, wcale nie jest zdumiony stawianą tezą, dla niego jest ona czymś oczywistym. Przewiduje on po prostu reakcję czytelnika i jednocześnie stara się przekonać go – poprzez przywołanie szeregu niesłusznych wierzeń z przeszłości (takich jak np. wiara w to, że Ziemia jest płaska) – że religijna wiara w nieśmiertelną i niematerialną duszę jest tylko mitem.

Człowiek w całości materialny podlegałby wyłącznie prawom materii. Zatem wymiana nawet wszystkich „części”, włącznie z duszą, umysłem, świadomością – byłaby przynajmniej teoretycznie możliwa. Ale czy człowiek byłby wówczas długowieczny? No powiedzmy, żyłby choćby do czasu tzw. zmęczenia materiału? Ale z drugiej strony, umysł (dusza) mógłby być przenoszony nieustannie do nowego ciała, z czasem np. sztucznie wyprodukowanego lub sklonowanego.

Podobno dowodów na niesubstancjalność umysłu (duszy) dostarczają przykłady uszkodzenia mózgu, które pozbawiają go poprawnego funkcjonowania.

Tożsamość w świetle transplantacji mózgu i duszyNastępuje wówczas szereg dysfunkcji, takich jak np.: utrata mowy, pamięci, pojawiają się także patologie psychiczne, zaburzenia osobowości i in. Więc jeśli to nie umysł, a mózg jest generatorem tożsamości, świadomości, jaźni, to substancjalność duszy się rozwiewa. Problem jednak w tym, żeby ustalić, co człowiek rzeczywiście traci wraz z rozległym uszkodzeniem mózgu. Zdaje się, neurofizjolodzy czy psychiatrzy nie są w stanie ustalić i nie są zgodni co do tego, które z wymienionych wcześniej właściwości (a może jeszcze inne) ulegają zaburzeniom lub utracie w konkretnym uszkodzeniu mózgu. Czy osoba z rozległym uszkodzeniem mózgu, tracąc świadomość, traci jednocześnie umysł, a wraz z nim także poczucie własnego „ja”? Czy w badaniach laboratoryjnych można to bezspornie ustalić?

A poza tym, trzeba by uzgodnić zakres i znaczenie takich pojęć jak: dusza, umysł, świadomość, tożsamość, jaźń, „ja”, itp. Przede wszystkim, nie są one w jednoznaczny sposób rozumiane. Można zauważyć, że ludzie najczęściej stosują te pojęcia zamiennie. Wydaje się, że niektóre z nich udaje się zdefiniować podobnie, chociaż nieidentycznie. Pozostałe natomiast, jawią się jednak jako bardziej odmiennie. [Musiałabym się nad tym głębiej zastanowić i sporo poczytać na ten temat].

A co o duszy mówił John Locke?

John Locke (filozof angielski, XVII-XVIII w., polityk, ekonomista, twórca empiryzmu i liberalizmu) uważał, że:

Jeśli istnieje mentalna i substancjalna dusza, to jest ona, jak gdyby tylko „opakowaniem” osobowości i tożsamości. Nie jest więc ich konstytutywną podstawą. Zatem możliwe byłoby przechodzenie tożsamości z umysłu do umysłu i pozostanie sobą, tzn. bycie wcześniejszą tożsamością w nowym umyśle.

Jednakże, nie można wykluczyć, że ten nowy substancjalny umysł mógłby „narzucić” własną tożsamość, więc ta poprzednia przestałaby istnieć. Zmiana ta pozostałaby niezauważona, bowiem tę nową tożsamość konstytuowałyby nowe stany mentalne (wspomnienia, przeżycia, pamięć, itp.). Nie można byłoby też wykluczyć zaistnienia dwóch tożsamości w jednym umyśle.

Jeszcze bardziej zawiłą sytuację stwarza teoria tożsamości bazująca na tym samym umyśle, lecz nie w ujęciu substancjalnym. To teoria mentalnych powiązań pomiędzy pamięcią, charakterem, zamierzeniami i ich realizacją oraz stanami psychicznymi wynikającymi z wcześniejszych przeżyć. A sama tożsamość wyglądać ma jak splot tkaniny. Teoria ta zaprzecza istnieniu substancji umysłowej czy mentalnej, leżącej u podstaw tożsamości. Zdaje się wówczas niemożliwe jest całkowite oddzielenie tożsamości od mózgu.

Zob. wszystkie wpisy o tożsamości osoby ludzkiej w swietle trnsplantacji:

Transplantacja a tożsamość osoby ludzkiej (Tr1)
O tożsamości osoby ludzkiej (Tr2)
Czy i jak zmienia się tożsamość po przeszczepie (Tr3)
O granicach transplantacji (5) – w przygotowaniu

Zob. też kategorię Medycyna oraz Filozofia (Człowiek: istota psychofizyczna i inne)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *