Czy myśli materializują się
Filozofia,  Sylwia pyta

Czy myśli materializują się w naszej rzeczywistości?

Sylwia pyta: “Czy myśli materializują się w naszej rzeczywistości? Co sądzisz o tym? Przyznam, że jestem tego żywym przykładem. Uważam, że «dostajemy» często to, o czym długo i intensywnie myślimy i że podobne przyciąga podobne. Nie wiem, czy dobrze to ujęłam? Jestem ciekawa jak to widzisz?”

Nadzwyczaj trudno jest udzielić wyczerpującej odpowiedzi na ten temat. Właściwie, dokonanie jakiejkolwiek mądrej analizy powyższego zagadnienia jest skomplikowane, o ile w ogóle wykonalne, przynajmniej przeze mnie. Ale może spróbuję podzielić się kilkoma refleksjami, które mi się nasunęły. [Kwestia: “podobne przyciąga podobne” wymaga odrębnego opracowania, gdyż jest to innego rodzaju problematyka].

Materializowanie myśli przez działanie

W tej kwestii ludzie mają różne doświadczenia.

  • Jedni, pomyślą krótko, że chcą coś w życiu zrobić, osiągnąć i natychmiast przystępują do działania. A wszystko układa się im jak z płatka. Przyzwyczajają się do tego, że wystarczy pomyśleć i pragnąć, a następnie intensywnie (lub mniej intensywnie) o to zabiegać, i jest!
  • Inni, myślą o czymś dłużej i marzą, i także pracują nad tym, tak intensywnie, jak to jest w ich wypadku możliwe, ale pragnienia ich urzeczywistniają się po wielu latach lub wcale. Próbują wówczas oddzielać marzenia od realnych prostszych rzeczy, które są w zasięgu ich ręki i te, z większym lub mniejszym trudem, udaje się osiągnąć.
  • Jeszcze inni, myślą o czymś długo, marzą i marzą, pragną tego czegoś przez jakiś okres bardziej, a następnie mniej, i znów do tego powracają… Są okresy wzmożonych zabiegów o coś i jest czas porzucania tych pragnień. Przychodzi też myśl o zupełnej rezygnacji, gdyż dochodzą do wniosku, że to i tak się nie uda. Już tyle zrobili w tej sprawie, tyle się namęczyli, tak dużo czasu i energii stracili, a nic z tego nie wyszło.

Oczywiście pomiędzy tymi trzema stanowiskami jest mnóstwo pośrednich ujęć:

  • jedni więcej wkładają wysiłku, inni mniej, ale chcą osiągnąć to samo, czy tyle samo;
  • jedni mają więcej zdolności i możliwości, inni mniej, żeby coś osiągnąć (zależy, co to jest?);
  • niektórzy tylko marzą i nic lub niewiele robią, a potem mówią, że marzenia się nie spełniają. Że nawet nie powinno się marzyć, bo to nie ma sensu, trzeba jedynie pokonywać przeszkody „stawiane” przez życie i tyle.

Są też tacy, którzy nie potrafią odróżnić marzeń od mrzonek. Od razu wyjaśnię, że marzenia mają jakieś realne podstawy do ich realizacji, a mrzonki są czymś nieosiągalnym dla tej konkretnej osoby lub nawet dla człowieka w ogóle.

Ustalenie, co ja mogę osiągnąć, na co mnie stać i jakim kosztem, czy dam radę itp. jest niezwykle ważne w momencie zamarzenia czegoś i jednocześnie niezwykle trudne.

Chyba niełatwo jest spojrzeć na siebie z tak dużą dozą obiektywizmu, żeby przewidzieć, co może mi się udać, a co raczej będzie niemożliwe. Zresztą, dość często zdarza się, że ktoś przekonuje się o swoich możliwościach dopiero wtedy, gdy zacznie coś robić i gdy widać jakieś pierwsze tego efekty. Ponadto nie można przewidzieć rozmaitych okoliczności, które często pomagają coś osiągnąć, albo wręcz odwrotnie, całkowicie uniemożliwiają zrealizowanie zamierzenia.

Czy myśli materializują się

W pewnych sytuacjach myślimy, że stać nas na coś, że stać nas na więcej, a wychodzi mniej. Tu w grę może wchodzić np. radzenie sobie ze stresem, wytrzymałość fizyczna oraz psychiczna, koncentracja w konkretnych momentach, zdolność przywołania odpowiedniej wiedzy, inteligencja, praca itp., itd. Ale też w grę mogą wchodzić środki finansowe, jakie można (trzeba) przeznaczyć na ten konkretny cel.

Znane są przypadki, gdy ktoś z wielkim uporem do czegoś dąży, i mimo że prima face wygląda to na niemożliwe, udaje się to zamierzenie zrealizować. Trzeba przyznać, że upór i niepoddawanie się, nieustanne zabieganie o coś, praca, ale i adekwatne pomysły na osiągnięcie swego marzenia – mogą przynieść sukces.

Ale też zdarza się, że ktoś włoży ogromny wysiłek w urzeczywistnianie celu, jaki sobie stawia, zmarnuje wiele czasu i energii oraz zaniedba inne ważne sprawy, a zamierzenia swego nie osiągnie. Wówczas rodzi się frustracja i chęć realizowania nowych pragnień, marzeń nie pojawia się tak łatwo.

Moc sprawcza myśli

Chciałabym wiedzieć, ile wysiłku włożyła Sylwia w urzeczywistnienie swoich myśli. Czy były to myśli (myśl) z poziomu podstawowych pragnień, dość częstych u ludzi, których realizacja przychodzi bez nadludzkiego trudu? Czy też były to pragnienia (myśli), których osiągnięcie było mało realne, skomplikowane, wymagające czegoś więcej niż zwykłych zabiegów?

Pytanie Sylwii zostało tak postawione, że podejrzewam, iż nie chodzi jej o ogrom pracy i nadludzkiego wysiłku w realizowaniu czegoś, ale raczej o moc sprawczą samych myśli. Bez wysiłku. Czy myśl posiada siłę materializowania rzeczy, o których się myśli?

Myśl – w moim przekonaniu – obdarzona jest niezwykłą energią, trudną do zdefiniowania. Przez materialistów, ateistów myśl (w skrócie ujmując) uważana jest za niematerialny produkt materialnego mózgu. Według niektórych materialistów sama myśl jest też materialna: jest to jakiś rodzaj cieczy… , zatem nie posiada żadnej niezwykłej mocy. W takim wypadku nie mogłoby być mowy o jakiejkolwiek sile sprawczej myśli.

Czy myśli materializują się
Dusza (wizualizacja)

W ujęciu idealistów i osób wierzących w Boga, terminy myśl i dusza stosowane są niekiedy zamiennie. Jednakże – w moim odczuciumyśl i dusza nie są tożsame. Ich istota się różni, ale są mocno ze sobą skorelowane. Osoby religijne wierzą, że dusza w jakiś sposób przejawia się w myśli. Niekiedy uznają, że myśl niematerialna jest “produktem”, także niematerialnej duszy, a mózg jest tylko narzędziem, materią, w której może ostatecznie myśl się ukształtować. W takim rozumieniu myśli, możliwe jest sprawstwo urzeczywistniające jej, duszy, nakazy.

Znane jest rozmaite zaangażowanie i wykorzystanie myśli w:

hipnozie, telepatii, radiestezji, kryptoskopii (odczytywanie listów bez otwierania koperty)psychokinezie czy telekinezie (oddziaływanie na otoczenie z odległości za pomocą myśli), spostrzeganiu pozazmysłowym – SPZ (extrasensory perception: ESP), jasnowidzeniu zjawisk odległych, jasnowidzeniu przyszłości (proroctwa, wróżby, przepowiednie, horoskopy, sny prorocze), seansach spirytystycznych i innych…

 

Czy myśli materializują się
Wahadełko

Jeśli chodzi o urzeczywistnianie jakiejś myśli w życiu człowieka, to większość ludzi wątpi w to, że samo myślenie, nawet bardzo intensywne i długotrwałe, daje nam to, czego pragniemy, bez naszego działania. Jednakże wykluczyć tego nie można. Ponadto, wydaje mi się, że jeśli myślę o czymś bardzo intensywnie w momentach ważnych, w sytuacjach nadzwyczajnych, to często przychodzi „podpowiedź”, co zrobić dalej. Co powiedzieć, jak się zachować; “podpowiedź”, która pozwala też lepiej ocenić sprawę, którą mam rozwiązać. Czyli można powiedzieć, że myśl w jakiś sposób się urzeczywistnia. Czy „stoi” ktoś za tym i podpowiada, co zrobić, steruje naszymi myślami? Czy układa scenariusz zdarzeń i kieruje także osobami z otoczenia, od których może zależeć moja sprawa? Ludzie wierzący w Boga mają prostą odpowiedź: tak! Ludzie niewierzący mogą mieć z tym kłopot.

Czy myśli materializują się niezależnie od działania

Wracam do tego, co nastręcza więcej trudności, tzn. czy myśli materializują się bez jakiegokolwiek działania. To, co mogę natychmiast powiedzieć, to że nie dzieje się to powszechnie i często.

Jednak przyznam, że znane mi są takie przypadki u mnie samej. Ale nie rozumiem, jak to się dzieje? Można powiedzieć, że myśl się urzeczywistniła, spełniło się to, o czym wcześniej pomyślałam. Czasem wystarczy jeden raz o czymś pomyśleć. Po prostu w jakimś momencie przyszła mi do głowy pewna myśl bez własnego zaangażowania, bez zabiegania o jej spełnienie. Może nawet nie zależało mi specjalnie na tym. Po prostu pomyślałam, że tak się stanie. I wkrótce rzeczywiście tak się stało. Nie miałam żadnych realnych przesłanek ku temu, żeby przewidzieć to wydarzenie. Takich przypadków miałam całkiem dużo.

Zazwyczaj diagnozuję to, jako intuicję.
Ale może trzeba by to inaczej nazwać? Prawdopodobnie są to dwie różne rzeczy.

 

Czy myśli materializują się?

Innym razem pomyślałam o czymś wyjątkowym, co mogłoby się mi przydarzyć. Ale to było zupełnie nierealne. I z tego powodu oczywiście nie zabiegałam o to. Nawet nie byłoby to możliwe, gdyż nic tu ode mnie nie zależało. Myśl była bardzo przyjemna i zauważyłam ze zdziwieniem, że co jakiś czas do mnie powraca. Wprawiało mnie to w dobry nastrój, więc pozwalałam tej myśli czasami przez mój umysł popłynąć. I nic więcej, bo wiedziałam, że to zupełnie oderwane od rzeczywistości.

I nadszedł dzień i moment, gdy się niezwykle zdumiałam, nawet lekko wystraszyłam. Otóż w pewnej mierze i pewnym zakresie myśl moja się zrealizowała materialnie. Nie “otrzymałam” tego dokładnie w taki sposób, jak pomyślałam, ale podobnie. Jednak to było to, o czym myślałam, chociaż w mniejszym zakresie. Podobnych zdarzeń miałam sporo, ale to zdarzenie było absolutnie wyjątkowe! Czyli w tym wypadku, na pytanie Sylwii, mogłabym odpowiedzieć: tak, myśl może się materializować! Bez mojego działania. 

Ale zdecydowanie nie radzę poprzestawać na samym myśleniu i czekaniu, że moje pragnienie skonkretyzowane w myśli, kiedyś, prędzej czy później (raczej chciałoby się prędzej) samo się ziści. 

Jednak, żeby nie było tak różowo i jednoznacznie, to muszę się przyznać też do czegoś innego. Wielokrotnie o czymś myślałam, o coś się bardzo starałam i zabiegałam, poświęcałam temu dużo czasu i energii, ale to wcale mi się nie spełniło. Stosuję wówczas takie sztuczki, że przestaję o tym myśleć, że to już mi się nie uda. Zatem moją pracę na rzecz urzeczywistnienia jakiegoś pragnienia zawieszam, albo nawet staram się o tym zapomnieć. Niekiedy dostrzegam, że wokół jakiejś mojej myśli rośnie mur nie do przeskoczenia, nie do przebicia. I nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Czasem wystarczy o czymś pomyśleć i to się spełnia. A innym razem, choćbym poświęciła temu mnóstwo energii, choćbym upadła z wyczerpania, to i tak, ta rzecz nie przychodzi, nie spełnia się.

Wolna czy niewolna wola

Tu też mam pewne wytłumaczenie, choć ono mnie nie zadowala: że nie mam wpływu na to, co się ma spełnić. Że rządzi tu predestynacja, czyli wszechwładne przeznaczenie: coś musi być, coś może być, ale nie musi, a coś innego nie może się zdarzyć. I wchodzimy tym samym w zawiłą kwestię wolnej i niewolnej woli. Ale to już temat na inne opracowanie. [Temat ten mam zamiar podjąć w kategorii: chrześcijaństwo].

A zatem, czy myśli materializują się? Jak rozumiem, pytanie Sylwii dotyczy spraw, o które specjalnie nie zabiegamy. Po prostu czegoś pragniemy i myślimy: tak bardzo chciałabym to mieć; tak bardzo bym chciała, aby mi się to spełniło, och, jakby to było pięknie! I pewnego dnia otrzymujemy to, ku wielkiemu zaskoczeniu.

Tu można zadać wątpiące pytanie: czy sprawiła to siła moich myśli? Czy też takie było przeznaczenie, abym to osiągnęła, abym to otrzymała. A myśl jedynie antycypowała to, co ma się zdarzyć.

I wcale nie jest to czymś dziwnym dla idealistów. Zwłaszcza tych, którzy wierzą, że ich dusza zna przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Dla ludzi niewierzących takie rozważania nie mają w ogóle sensu. Materialiści, czy ateiści, są przekonani, że sami są panami swoich losów, że nikt im życia nie układa poza nimi samymi. A wszystko, co się dzieje, jest sprawą przypadku. Oczywiście uwzględniają prawdopodobnie warunki (lub ich brak) powodzenia czegoś, swoje realne szanse oraz ewentualnie wpływ otoczenia. (Między nimi istnieją zapewne spore rozbieżności).

Anamneza czy tabula rasa?

myś. mat.W końcu poprzedniego rozdziału zastanawiam się, czy myśl może antycypować to, co się wydarzy? To znaczy, czy myśli i wiedza zdobywane są wyłącznie przez naukę i doświadczenie, czy też człowiek korzysta z pewnego zasobu wiedzy swojej duszy. Czy wyłącznie  przez działanie mojej woli generuję swoje myśli, czy też dodatkowo “odczytuję” wiedzę, informację z głębi duszy.

Tu warto przywołać znaną – już od czasów Platona – teorię zwaną anamnezą, że człowiek rodzi się z pewnym zasobem wiedzy, którą sukcesywnie w ciągu swego życia odkrywa, przypomina sobie. Przeciwnie sądził Arystoteles, według którego dusza, która się rodzi jest czystą niezapisaną tablicą i dopiero staje się zapisana poprzez doświadczenie. Pogląd ten upowszechnił brytyjski empirysta (XVII w.) John Locke, utrzymujący, że człowiek rodzi się “pusty”, czyli tabula rasa (łac. czysta tablica), a umysł (już nie dusza) całą wiedzę musi sobie przyswoić w ciągu życia.

Nie będę wchodziła w szczegółowe analizy obydwu stanowisk, są one zdaje się dość znane. Przypomnę jedynie, że Platon przez pewien okres związany był ideowo z orfikami i prawdopodobnie mógł przejąć niektóre elementy ich wierzeń. Na przykład wiarę w metempsychozę, zatem dusza w kolejnych wcieleniach doskonaliła się, zdobywała wiedzę i doświadczenie, które następnie mogła wykorzystać.

Z kolei John Locke, jako empirysta, nastawiony materialistycznie do świata uważał, że człowiek rodzi się czysty, bez żadnej wiedzy i dopiero w ciągu swego życia ją zdobywa. A zatem nie czerpie z zasobów (jakiejś zastanej) wiedzy swego umysłu. W pierwszym przypadku człowiek mógłby wiele rzeczy sobie przypominać; umiałby rozwiązywać problemy, które nie byłyby już całkiem nowe. W drugim przypadku natomiast, byłoby to zdecydowanie niemożliwe.

Muszę przyznać, że nie prowadziłam żadnych badań, w omawianym zakresie tematycznym. Opieram się wyłącznie na własnej wiedzy i doświadczeniu oraz swoich przemyśleniach. Zatem powinnam zakładać, że postawy zarówno ateistów, jak i wyznawców różnych religii mogą być najprzeróżniejsze, jeszcze inne niż tu przedstawiłam.

Trzeba także dodać, że poglądy w tej materii mogą być również niezależne od światopoglądu, religijności, czy jeszcze czegoś innego.

Zob. inne wpisy w kategorii Sylwia pyta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *